Jak ważna jest kompleksowa obsługa w zarządzaniu stadem oraz jak precyzyjne doradztwo żywieniowe i techniczne, a także systematyczne analizy pasz pozwalają na osiąganie coraz lepszych wyników? O tym wszystkim rozmawiamy z Andrzejem Szwed-Michalskim, prezesem RSP Łukowo zarządzającej stadem 170 krów mlecznych, z czego 140 w doju.
Ewrol: Zacznijmy od tego, jak wyglądał początek współpracy z Ewrolem?
Andrzej Szwed-Michalski: Zbiegło się to akurat z momentem, kiedy objąłem stanowisko prezesa zarządu. Szukałem firmy, która kompleksowo zajęłaby się obsługą – nie tylko sprzedażą produktów, ale także doradztwem. Wtedy trafiłem na Ewrol. Zapytałem przedstawiciela, czy Ewrol podejmie się takiej właśnie
kompleksowej współpracy i po uzyskaniu potwierdzenia tak to właśnie się zaczęło.
Jakie były główne wyzwania przed rozpoczęciem współpracy?
A. S. M.: Wyzwanie polegało przede wszystkim na podniesieniu stada, które wtedy, można powiedzieć, zmierzało ku upadkowi. Podjęliśmy cel, aby stopniowo, sukcesywnie wyprowadzać stado na wydajności, które miało rok wcześniej. Oczekiwałem konkretnych wyników w zakresie wydajności mlecznych, i to wyzwanie zostało podjęte.
Jaka zmiana w dawce najbardziej wpłynęła na podniesienie wydajności i stabilizację parametrów?
A. S. M.: Przede wszystkim, po konsultacji z przedstawicielem i doradcami, zdecydowaliśmy się na zamianę komponentu rzepakowego na
Amirap Standard, aby uzyskać stabilizację w stadzie. Problemem było to, że śruta rzepakowa dostarczana była w różnych frakcjach i o zmiennych parametrach. Odrzuciliśmy śrutę rzepakową, którą wcześniej stosowaliśmy, i przeszliśmy na Amirap Standard. Kolejnym krokiem była zamiana premiksu na pakiet PMBL, co ułatwiło pracę i wyeliminowało ryzyko błędów popełnianych przez pracowników, np. przez pomylenie worków. Teraz wszystko mamy w jednym pakiecie, co nie tylko ułatwia pracę, ale także optymalizuje koszty. Następnie wprowadziliśmy komponent sojowy
Prosoja Fat. Oczekiwałem właśnie takiego kompleksowego podejścia i zajęcia się stadem. Strzeliłem idealnie w dziesiątkę.
Jak wyglądał proces adaptacji krów do nowego żywienia?
A. S. M.: Zaczęliśmy pod koniec 2023 roku – październik/listopad. Stopniowo, sukcesywnie zmiany są wyprowadzane do dzisiaj. Tak naprawdę pierwsze faktury i wyniki, które mnie satysfakcjonowały, pojawiały się już od marca 2024 r. Wtedy to było już coś, po czym można było stwierdzić, że faktycznie widać efekty podejmowanych działań. I od tego momentu wszystko zaczęło się rozwijać dokładnie tak, jak chciałem, żeby to wyglądało.
Jak wzrosła wydajność po wprowadzeniu wszystkich zmian?
A. S. M.: Na dzień dzisiejszy mamy, średnio licząc, plus 10 litrów od sztuki na dzień. Wydajność jest ogromna. To przekłada się po prostu na miesięczne przychody. Jest pięknie.
O ile litrów w takim razie wzrosła wydajność po wprowadzeniu samej Prosoi Fat?
A. S. M.: Wydajność wzrosła nam o około 5 litrów od sztuki na dzień – z 34 litrów na 39 litrów, czyli średnio na starcie laktacji o około 3 litry dziennie od sztuki.
Co zmieniło się w parametrach tłuszczu i białka w mleku po wprowadzeniu Prosoi Fat?
A. S. M.: Parametry na pierwszej grupie produkcyjnej wzrosły. Tłuszcz z 3,9% wzrósł na 4,4%, a białko z 3,35% wzrosło na 3,5%. Jedyna obawa była o utrzymanie wysokich parametrów przy wzroście wydajności. Jak na razie to wszystko idzie pięknie.
A jak wydłużył się szczyt laktacji?
A. S. M.: Po
Prosoi Fat szczyt laktacji wydłużył się o 40 dni, z 60 na 100 dni.
Czy po zmianach w żywieniu zauważono też równocześnie poprawę zdrowotną krów?
A. S. M.: Tak, mamy mniej upadków, mniej kulawizn, mniej przemieszczeń trawieńców. Znacznie poprawiła się ogólna zdrowotność stada.
Jak wygląda współpraca z doradcami? Czy są regularne spotkania, analizy, rekomendacje? Czy czuje Pan wsparcie płynące od naszych doradców, ekspertów?
A. S. M.: Tak jest. Panowie przyjeżdżają wtedy, kiedy jest taka potrzeba, wykonują sita kałowe, badają skład pasz, kiszonek. Na moją prośbę, kiedy mieliśmy małe kłopoty z techniką udoju, panowie przyjechali, żeby sprawdzić, czy pracownicy dobrze wykonują udój i czy czegoś nie pomijają. Także ta współpraca naprawdę układa się bardzo fajnie, bo panowie są obecni i reagują na kłopoty, problemy. Jeżeli mleczarnia wysyła informacje o odchyleniach na jakimkolwiek parametrze, ja wysyłam próbki, wyniki do doradców, a oni sprawdzają, przyjeżdżają i wspólnie myślimy, co zmieniać. I zawsze po takich wizytach jest jakaś zmiana dawki, coś trzeba poprawić i sprawdzamy dalej, co się dzieje.
Czyli tak naprawdę rola przedstawicieli i doradców nie kończy się na przedstawieniu produktu, ale jest to ciągła, regularna współpraca.
A. S. M.: Dokładnie tak. To było coś, czego ja nie lubiłem – że przyjeżdża człowiek z ofertą produktową, kusi różnymi promocjami i na tym tak naprawdę kończyła się współpraca. Wyjeżdżał i masz człowieku, martw się. Oczywiście niektórzy tak lubią, ale nie ja. Wolę brać produkty i też wymagać pewnej odpowiedzialności za produkt. Bo jeżeli coś komuś oferujemy i sprzedajemy, i mówimy, że jest dobre, to też trzeba ponieść jakąś odpowiedzialność. I to jest właśnie ta idealna współpraca. Ja korzystam, ale doradcy też, bo mają wpływ na stado, na układanie dawek. No i ważny jest też ten feedback zwrotny – bo widzą, jak krowy reagują.
Wróćmy jeszcze do narzędzi doradczych i analitycznych. Które z nich były najbardziej pomocne?
A. S. M.: Najbardziej pomocne dla mnie są analizy mleka, które wykonuję po każdym oddaniu mleka do mleczarni, czyli co drugi dzień. Kiedy zbiorniki są pełne, mleko jest oddawane, a oprócz tego mleczarnia pobiera swoje próbki, ale my również pobieramy próbki i wysyłamy je do badań. Pomocne są również wyniki federacji, która raz w miesiącu przeprowadza swoje próby. Tam jest wiele parametrów, na których można się opierać i które warto pilnować. Jednak najważniejszy jest kontakt telefoniczny z doradcą. Kiedy mam jakiś problem, dzwonię, doradca siada do komputera, sprawdza i analizuje. Doradcy wykonują także analizy mleka na miejscu. Właściwie to od analiz wszystko się zaczęło. Te analizy, które były robione na miejscu za pomocą analizatora przywiezionego przez doradców, pozwoliły określić, z czym tak naprawdę mamy do czynienia i w jakim kierunku powinniśmy iść w technologii. Kolejnym ważnym elementem są badania pasz objętościowych wykonywane w laboratorium
FermLab, które przeprowadzamy regularnie. To rzeczywiście pokazuje, czy trzeba wprowadzić jakieś korekty. Wszystkie te analizy i badania są nieodzownym elementem całego doradztwa, bo to na nich opieramy nasze decyzje w procesie żywienia. Bez tego nie ma sensu w ogóle podchodzić do żywienia.
Porozmawiajmy teraz o efektach i planach na przyszłość. Jeśli chodzi o efekty, czy zauważono poprawę rentowności produkcji mleka po wprowadzeniu zmian w żywieniu?
A. S. M.: Zdecydowanie, to właśnie to, o co mi chodziło. Poprawiła się rentowność. Można teraz spokojnie myśleć o remontach, inwestycjach. Koszt paszy rekompensuje dochód z wydajności za mleko.
A jak te zmiany wpłynęły na koszt produkcji 1 litra mleka?
A. S. M.: Z tego tytułu dofinansowujemy oborę. Wymieniłem stare traktorki na nowe ładowarki, które nie kosztują mało, więc te rentowności naprawdę poprawiły się i to zdecydowanie. Ktoś, kto jest związany z branżą, patrząc na wymianę parku maszynowego doskonale zdaje sobie sprawę, że tu nie ma ujemnych sald.
Jakie są wobec tego cele długoterminowe?
A. S. M.: Celem długoterminowym jest zwiększanie wydajności. Nie możemy sobie pozwolić, żeby to było krótkotrwałe, na zasadzie: odtrąbiliśmy sukces, a potem mamy nagły zjazd. Bardzo prosto jest uzyskać jakąś tam wydajność, ale sukcesem jest ją utrzymać. Także wzrost i utrzymanie tej wydajności to jest główny cel, który zawsze mi przyświeca. A dalej to też testowanie nowych rozwiązań produktowych, sprawdzanie, co się lepiej sprawdza, jakie mieszanki.
Czyli jak rozumiem, w planach jest testowanie nowych produktów i technologii. A czy w tym również tych od Ewrolu?
A. S. M.: Dokładnie tak. Na początku roku postawiliśmy sobie jeden z głównych celów na ten rok, czyli podnoszenie potencjału pasz objętościowych produkowanych w gospodarstwie, po to, żeby jeszcze bardziej optymalizować koszty, a co za tym idzie, żebyśmy mogli zakładać sobie kolejne cele wydajnościowe, czy parametrowe.
Jakie kroki w ramach współpracy i w ramach właśnie dopięcia tego celu są w planach?
A. S. M.: Jednym z takich kroków jest subtelna zmiana koncepcji wykorzystania pasz objętościowych. Chodzi o tematy typowo techniczne. Mamy już opracowany plan na robienie pryzm z pierwszych pokosów lucerny z zeszłego roku, zakładanie nowych lucerników – wszystko po to, by podnosić jakość i parametry tych pasz, które produkujemy na miejscu. Do tej pory wykorzystywaliśmy głównie nasze produkty do przygotowywania paszy dla krów. W przeszłości efektywność tego rozwiązania bywała różna. Od kiedy stosujemy nasze zboża oraz produkty firmy Ewrol, czyli Amirap Standard oraz Prosoję Fat, efektywność karmienia znacząco wzrosła. Teraz musimy pracować nad jak najlepszą jakością pasz objętościowych tak, aby w pełni móc wykorzystać potencjał produkcyjny naszego stada.
Życzę dalszej poprawy wyników i jeszcze lepszej współpracy z naszą firmą. Dziękuję za rozmowę.
A. S. M.: Dziękuję.
fot. Andrzej Szwed-Michalski, prezes RSP Łukowo, hodowca krów mlecznych
Zachęcamy do zarejestrowania się na
zakupy.ewrol.pl. Nasza platforma zakupowa to nie tylko miejsce, gdzie zamówisz produkty –
to kompleksowe narzędzie do zarządzania zakupami i potrzebami hodowli.
Za pomocą Ewrol Zakupy możesz:
• sprawdzić wszystkie swoje transakcje – pełna historia zakupów zawsze pod ręką,
• pobrać faktury – szybko i bez zbędnych formalności,
• śledzić status bieżącego zamówienia – zawsze wiecie, co się dzieje z Waszym transportem,
• podejrzeć i wydrukować badania surowców oraz receptury.